poniedziałek, 2 lipca 2012

Dekupaż. Pierwsze kroki.

Właściwie to nie bardzo już wiemy jak to się stało, że zainteresowaliśmy się dekupażem. O ile dobrze pamiętam, chyba trafiliśmy w internecie na jakąś stronę o tej właśnie tematyce. Bardzo nam sie spodobały przedmioty wykonane tą techniką i postanowiliśmy spróbować własnych sił. Trochę szperania w internecie, klika wizyt w sklepach, parę drobnych zakupów i mogliśmy spróbować.


Na pierwszy ogień poszły nieskomplikowane prace z przedmiotami codziennego użytku. Ot, jakieś butelki, puszki po karmie dla naszej suni, a nawet takie metalowe blaszki, dodawane do listów, aby ważyły więcej (jeden z wielu absurdów naszej codzienności). Efekty naszych pierwszych prób okazały się na tyle zachęcające, że to nowe zajęcie zaczęło nas wciągać coraz bardziej. Postanowiliśmy stworzyć sobie coś w rodzaju niewielkiej pracowni (szumna nazwa), co było tym prostsze, że w naszym nowym miejscu, mieliśmy do dyspozycji stary dom, który pierwotnie miał być domkiem gościnnym. Idealne miejsce na zaadaptowanie go na mini-pracownię, nie tylko dekupażową.





Tak powstał Lamusik. A oto nasze pierwsze "dzieła".


Taka sobie stara butelka i kilka blaszek do listów ozdobione motywem kwiatowym.


Pamiętacie jeszcze takie butelki. Po mleku, kefirze, śmietanie. Znalezione w piwnicy, razem z wiaderkiem do zabawy w piasku, odkurzone, i ozdobione jednolitym motywem stworzyły gustowny komplecik.


A oto stary, miedziany dzbanek. Zyskał zupełnie nowy wygląd


Było szkło, był metal, przyszła pora na ambitniejsze wyzwanie.
Oto stara, wygrzebana na pawlaczu walizka, pamiętająca lata 50-te ubiegłego wieku.
Nikt nie przypuszczał, że skończy zamiast skończyć na śmietniku, przejdzie taką metamorfozę.

Teraz jest prawdziwym skarbczykiem naszych motywów.
Trzymamy w niej serwetki, z których czerpiemy motywy dla naszych prac.

Tyle na teraz. O bardziej ambitnych zadaniach, już niebawem.

1 komentarz: