piątek, 14 kwietnia 2017

Wielkanoc...

Wielkanocny jarmark w gościnnej siedzibie zespołu "Mazowsze" w Otrębusach już za nami. Jak zawsze było sympatycznie i różnorodnie. W obszernym hallu sali koncertowej stanęło wiele stoisk, na których znaleźć można było niemal wszystko z rękodzielniczej branży. Można się było nie tylko napatrzeć, ale i nawąchać i rozsmakować, bowiem pomiędzy stoiskami z rękodziełem wszelakim znalazło się całkiem sporo i takich z różnorodnym jadłem i napitkami. Odwiedzający siedzibę "Mazowsza" z pewnością nie żałowali czasu poświęconego na te odwiedziny.

Kramik "Lamusika" na jarmarku wielkanocnym w Otrębusach

"Lamusik" tradycyjnie już zaprezentował własnego wyrobu ozdoby wielkanocne, czyli pisanki, koszyczki, stroiki, ale także na moim stoisku zadebiutowały owoce mojej nowej - szyciowej - pasji. I nie powiem, był to debiut całkiem udany. W moim kramiku znalazły się więc uszyte przez mnie własnoręcznie poduszki-jaśki z różnymi motywami, prezentowane w poprzednim wpisie igielniki, o których nieco szerzej postaram się napisać po Świętach, torebki z jeansu, których nawet nie zdążyłam sfotografować, no i mięciutkie zajączki, niekoniecznie wielkanocne, które cieszyły się całkiem sporym powodzeniem. 

Zajączki w wiklinowym koszyku, wraz z rozłożonym jednym z igielników.

Kilka z uszytych przeze mnie jaśków.
Tyle o jarmarku. 
Teraz już przed nami cudowny czas Świąt Wielkanocnych. Wszystkim odwiedzającym tego bloga składam najlepsze świąteczne życzenia. Oby nie tylko świąteczny czas przepełniony był radością, nadzieją i pogodą ducha. Udanych, pogodnych i radosnych Świąt!!!



niedziela, 26 marca 2017

Wielkanoc coraz bliżej

Szybkimi krokami zbliża się do nas wiosna i zwiastująca ją Wielkanoc. Lamusik tradycyjnie już wybiera się w okresie przedświątecznym na organizowaną w siedzibie zespołu "Mazowsze" imprezę pod nazwą "Weekend na ludowo". Tradycyjnie już odbędzie się ona w "Mateczniku", czyli siedzibie zespołu w Otrębusach koło Warszawy, w tym roku w dniach 1 - 2 kwietnia, od godziny 11. Impreza co roku przyciąga wielu twórców rękodzieła z różnych dziedzin, prezentujących tam swoje wyroby, nie tylko te związane z okresem Świąt Wielkanocnych.


Pisankowa dekoracja z jajek styropianowych już gotowa.

Także i w lamusikowym kramiku znajdą się głównie rzeczy wykonane z myślą o Świętach Wielkanocnych, czyli przede wszystkim spory asortyment dekoracyjnych pisanek i inne wielkanocne ozdoby - koszyczki, wianki, stroiki, świeczki na stół. 


Pozdrawiam wszystkich w przedwielkanocnym nastroju.
Filcowy zajączek, w filcowym koszyczku niecierpliwie wypatruje wiosny.


Ale poza nimi zaprezentuję i inne przedmioty dekoracyjne, a także - po praz pierwszy w ofercie Lamusika znajdą się owoce mojej nowej - szyciowej - pasji. Trochę dekoracyjnych, poduszek-jaśków, trochę krawieckich niezbędników, trochę wykonanych z materiału maskotek i to co, jeszcze na razie siedzi w mojej głowie, oczywiście o ile uda mi się jeszcze zdążyć to zrobić przed imprezą. Bo czasu nie ma tak wiele...


Pozdrawiam wszystkich w przedwielkanocnym nastroju.
Krawieckie niezbędniki w różnych wzorach już zapakowane.

A i różnokolorowe zajączki też gotowe do drogi.

Pozdrawiam wszystkich w przedwielkanocnym nastroju.

piątek, 27 stycznia 2017

Jaka to melodia... czyli muzyczny jasiek

Na blogu "Szuflada" pierwsze tegoroczne wyzwanie poświęcone zostało szeroko rozumianej tematyce muzycznej. Na stronie z tym wyzwaniem pokazano wiele ciekawych inspiracji, a także zgłoszono już wiele ciekawych prac. Mnie przyszedł do głowy pomysł na zrobienie muzycznego jaśka. Wymyśliłam sobie, że zrobię jaśka, ozdobionego pięciolinią i nutami, a potem ktoś wpadł na pomysł, żeby te nuty zaczerpnąć z jakiejś prawdziwej melodii. Wybór padł na znaną dziecinną kołysankę, wszak cóż innego niż kołysanka lepiej pasować mogłoby do poduszki, nawet jeśli to ledwie skromny jasiek. Pomysł mi się spodobał i zabrałam się za jego realizację. A żeby było ciekawiej, postanowiłam, że na poduszce wyszyję same nuty, bez odpowiadających im słów, a dlaczego, o tym za chwilę...



Zgromadzenie potrzebnych mi materiałów nie nastręczało większych trudności. Biały, satynowany materiał znalazłam bez trudu w zaprzyjaźnionym second handzie, cekiny miałam na składzie, jedynie czarne pomponiki, z których umyśliłam zrobić brzuszki nut musiałam kupić w pasmanterii. No i gotowego samego "jaśka", bo w robienie od podstaw samej poduszki nie miałam zamiaru się bawić.
Najpierw rozrysowałam projekt jaśka na papierze w skali 1:1, potem projekt ten przeniosłam na materiał, No i zaczęła się potańcówka igły z nitką. Oczywiście, sporą część pracy wykonałam przy pomocy maszyny do szycia, ale i ręcznej roboty było całkiem sporo.

Projekt wierzchniej strony muzycznego jaśka

Pięciolinia i części nutek już gotowe

Z czarnych cekinów powstał klucz wiolinowy...

... tutaj już skończony


Wizja muzycznego jaśka materializuje się coraz wyraźniej


Jeszcze tylko lekkie przeprasowanie...

I jaśkowa kołysanka może już kołysać do snu...

Dla zainteresowanych garść szczegółów: klucz wiolinowy powstał z czarnych cekinów, a brzuszki nutek z czarnych pomponików.  Jasiek ma wymiary 40x40 cm i ozdobna poszewka zapinana jest na wszyty zamek błyskawiczny.
Jego wierzchnia strona ozdobiona jest nutami, które układają się w melodię znanej kołysanki. Być może ktoś kto zna nuty, rozpozna tę melodię i zechce napisać w komentarzu o jaką kołysankę chodzi. Dla tych którzy nut nie znają, podpowiadam metodą "gramy w skojarzenia": chłopiec, bajka, rozczarowanie.
Muzycznego jaśka zgłaszam oczywiście na muzyczne wyzwanie w "Szufladzie".






wtorek, 24 stycznia 2017

Zmiany... zmiany... zmiany...

Z Nowym Rokiem na moim blogu zmiany... zmiany... zmiany... Zmienia się nie tylko szata graficzna mojego bloga, ale także, a raczej przede wszystkim jego tematyka. Postanowiłam bowiem zmierzyć się z... szyciem. Szyciem w każdej postaci, nie tylko - a może i nie przede wszystkim - ubrań i innych odzieżowych gadżetów, ale także ubranek dla lalek, poduszek, jaśków, maskotek, tild, pluszaków i co tylko podsunie mi moja niespokojna wyobraźnia.

Właściwie określenie, że to początek nowego rozdziału w lamusikowej  działalności jest może nieco na wyrost. Kto zaglądał na tego bloga ten z pewnością pamięta, że zmagania z igłą nitką i maszyną do szycia nie były mi obce. Zdarzyło mi się uszyć np. Pierrotazajączkową parkę, całkiem niemało miniaturowych ubranek dla postaci z moich roomboxów, czy tekstylnych elementów wyposażenia moich miniaturowych wnętrz. Niestety, tworzenie miniatur okazało się na tyle absorbujące, że zmuszona byłam praktycznie zawiesić moją aktywność na tym polu. A, że nie potrafię usiedzieć bezczynnie, postanowiłam zacząć przygodę z szyciem. Zatem zapraszam do odwiedzania, obserwowania i komentowania.

A ponieważ jest to mój pierwszy wpis w Nowym Roku (chociaż właściwie nie jest on już taki zupełnie "Nowy") to chciałabym złożyć wszystkim tu zaglądającym najlepsze życzenia wszelkiej pomyślności nie tylko na niwie rękodzielniczych pasji, ale i w każdej innej dziedzinie.

piątek, 23 grudnia 2016

WESOŁYCH ŚWIĄT


Wszystkim, którzy jeszcze o mnie nie zapomnieli
i czasami tutaj zaglądają,
życzę zdrowych, spokojnych, ciepłych i rodzinnych
ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA.
Wszystkiego: dobrego, smacznego, udanego, pogodnego,
radosnego i w ogóle...

NAJLEPSZEGO!!!

sobota, 2 lipca 2016

Zapiski z budowy...

... oczywiście z budowy domku dla Barbie, o którym pisałam w przedostatnim wpisie. Dziś krótka relacja z tego jak powstawał.
 Nawet laik wie, że każde poważniejsze przedsięwzięcie, a budowa domu z pewnością do takich należy, nawet jeżeli jest to tylko domek dla lalek, zacząć się powinno od przygotowania projektu. Nie inaczej było i w tym przypadku. Zanim więc przystąpiłam do piłowania, wiercenia, stukania, pukania, szlifowania, klejenia, czy malowania czegokolwiek, najpierw musiałam sobie ten domek wymyślić, a potem to wymyślenie przelać na papier, aby zostało po nim cokolwiek, jak już mi z tej głowy uleci. Tak powstały całkiem poważne plany przyszłego domku dla Barbie.
 
Kiedy na papierze już "wszystko grało" mogłam przystąpić do działania. Na podstawie planów sporządziłam specyfikację potrzebnych formatek ze sklejki, z których powstać miały poszczególne ściany domu, czyli krótko mówiąc jego konstrukcja. Sklejkę do odpowiednich kształtów i rozmiarów przycięto za stosunkowo niewielką opłatą w warsztacie stolarskim. Mając tak przygotowane materiały mogłam z nich "złożyć" domek, mocując łącząc ze sobą poszczególne ściany przy pomocy starej, sprawdzonej metody czyli wkrętów i kołków.


 
A oto efekt pierwszego etapu pracy, czyli stan surowy otwarty... Jak widać na zdjęciu, domek ma trzy kondygnacje, plus użytkowe poddasze pod skośnym dwu spadzistym dachem. Kolejnym etapem było dobranie odpowiednich tapet do ścian poszczególnych pomieszczeń. Do wykończenia wnętrz postanowiłam wykorzystać dostępne w sklepach samoprzylepne okleiny, które zakupiłam gotowe w kolorach i wzorach dobranych do konkretnych pomieszczeń.


Kolejnym etapem było zapewnienie komunikacji pomiędzy poszczególnymi kondygnacjami. Ze względu na szczupłość miejsca we wnętrzach poszczególnych pomieszczeń postanowiłam, że schody połączą tylko drugą kondygnację z użytkowym poddaszem, zaś komunikacja pomiędzy parterem, pierwszą i drugą kondygnacją zapewniona zostanie przy pomocy... windy. Takie rozwiązanie pozwoliło zaoszczędzić sporo miejsca.

 


Zamontowanie schodów wymagało zachowania sporej precyzji i wykonania dodatkowych wycięć w podłogach i stropach.

   


Podobnie jak i wykonanie windy, widocznej na zdjęciu po lewej stronie parteru wymagała wycięcia odpowiednich miejsc umożliwiających jej przemieszczanie się pomiędzy kondygnacjami. Po wykonaniu tych prac, mogłam ostatecznie wykończyć wnętrza poszczególnych pomieszczeń. Po tym etapie pracy domek, wreszcie zaczął przypominać domek...
Pozostało jeszcze wykończenie zewnętrzne. Ściany pomalowałam farbą akrylową, a płaszczyzny dachu zamiast dachówek wykończyłam zmywalną tapetą ze wzorem w... serduszka.


Na koniec postanowiłam w sposób szczególny ozdobić tylną, zewnętrzną ścianę domku, poprzez naklejenie na niej kolorowych "okienek". Pomyślałam sobie bowiem, że w czasie gdy domek nie będzie używany do zabawy, to można go będzie po prostu odwrócić frontem do ściany, wówczas jego wnętrze i wszystko co się w nim znajduje będzie "bezpieczne". W takim wypadku jednak, dobrze by było by tylna ściana domu, która wówczas staje się ścianą frontową, była wykończona w jakiś szczególny sposób. Stąd przyszedł mi do głowy pomysł na takie oto okienka, jak widać na zdjęciu poniżej. 




W taki oto sposób, od podstaw czyli od projektu, powstał domek dla lalki Barbie.
Następnym razem napiszę o jego wyposażaniu.

piątek, 3 czerwca 2016

Muzeum Domków dla Lalek - otwarte !!!

Dziś, zgodnie z zapowiedzią zawartą w ostatnim moim wpisie krótka relacja z uroczystego otwarcia pierwszego w Polsce Muzeum Domków dla Lalek.
Rzecz działa się - jakżeby inaczej - w pierwszym dniu czerwca, czyli w Dzień Dziecka, a Muzeum znalazło swoją siedzibę nie byle gdzie, bowiem w samym centrum Warszawy, w gmachu Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie. Nie wypada nie wspomnieć, że to ciekawe miejsce powstało głównie dzięki wielkiej pasjonatce miniaturowych domków dla lalek pani Anecie Popiel-Machnickiej i prowadzonej przez nią fundacji o nazwie Belle Epoque.
Z ciekawymi zbiorami pani Anety zetknęłam się już wcześniej, przy okazji zorganizowanej przez nią i jej fundację wystawy w Muzeum Okręgowym w Radomiu, na której to z zainteresowaniem i podziwem obejrzałam zgromadzoną przez nią kolekcję naprawdę zapierających dech w piersiach większych lub mniejszych, bardziej lub mniej bogatych domków dla lalek... Już wtedy dowiedziałam się o zaawansowanych staraniach o utworzenie stałego miejsca do ekspozycji tej wspaniałej kolekcji. Starania, jak widać uwieńczone zostały powodzeniem i od dnia 1 czerwca Muzeum Domków dla Lalek Fundacji Belle Epoque rozpoczęło swoją miejmy nadzieję długą i ciekawą działalność.
Na inaugurację działalności Muzeum licznie stawiły się oczywiście dzieci, wszak po pierwsze - to było Ich święto, pod drugie zaś - mało które Muzeum wzbudzić może wśród dzieci właśnie takie zainteresowanie jak Muzeum Domków dla Lalek... Oczywiście głównie wśród dziewczynek, ale jak się okazało - nie tylko.
I to dzieci właśnie poproszone zostały o przecięcie tradycyjnej wstęgi i symboliczne otwarcie Muzeum...
Potem pozostało już tylko podziwiać...


Wejście do Muzeum Domków dla Lalek w Warszawie

Uroczystego przecięcia wstęgi dokonały dzieci...


... które przybyły w licznej grupie.

I wreszcie zaczarowany świat miniatur

Widok ekspozycji zapierał dech w piersiach

Dziewczynki były w swoim żywiole...

...ale i chłopcy się raczej nie nudzili

Wśród eksponatów, oprócz typowych domków
były także inne miniaturowe instalacje,
jak np. ta oto plaża.
Było na co popatrzeć...

To była bardzo udana impreza, a stolicy przybyło kolejne ciekawe miejsce, jak dotychczas jedyne takie w Polsce... Stu lat życzę... !!!