sobota, 11 sierpnia 2012

Zajączkowa parka

Zuzia - jak zapewne niektórzy pamiętają - to była lalka nieduża i na dodatek cała ze szmatek... Nie wiem czy akurat słowa tej znanej kiedyś piosenki, wykonywanej przez będącą jeszcze dzieckiem Natalię Kukulską, zainspirowały mnie do "szmatkowego" eksperymentu, czy może bardziej perspektywa wizyty naszych dzieci, oczywiście z wnukami. Szmaciane lalki chodziły za mną od dawna. Teraz, kiedy każdego dnia przekonuję się coraz bardziej, że nie święci garnki lepią, postanowiłam spróbować. Przyszedł mi do głowy pomysł wykonania dwóch lalek - zajączków, uszytych z materiału i wypchanych wypełniaczem do poduszek, maskotek, lalek itp... Niestety, lamusikowa pracownia zajęta była akurat wykonywaniem zamówionego kompletu stołowego (o którym mamy nadzieję niebawem napisać więcej), termin wykonania tegoż zamówienia był dość bliski, więc zajączki dla wnuków, jakoś schodziły ciągle na plan dalszy. Pomoc nadeszła od przebywających u nas na letnim wypoczynku rodziców. Tata, zapoznawszy się z pomysłem, siadł do maszyny i praktycznie sam uszył zajączkową parkę i ubranka dla niej, za co bardzo serdecznie dziękujemy! Wykończenie laleczek - czyli ubranie ich i ozdobienie drobnymi, acz przydającymi smaczku, elementami nie było już sprawą tak skomplikowaną. No i z tego połączonego wysiłku twórczego dwóch pokoleń wyszło, co następuje:


Oto zajączkowa parka dla naszych wnuków.

Oto zajączkowa dziewczynka...

I zajączkowy chłopczyk


Zbliżenie... Proszę o przyjemny wyraz twarzy

Chyba się lubią te dwa zajączki

A już niebawem zajączkowa para trafi do rąk tych oto dwojga słodkich urwisów - Tosi i Dominika.

Oto przyszli właściciele zajączkowej pary

Mamy nadzieję, że się polubią :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz