czwartek, 17 lipca 2014

Zaczęły się schody...

... czyli domek dla lalek cz. 2.

Zgodnie z obietnicą dzisiaj o schodach do lalkowego domku. Od początku miały to być schody zakręcone (fachowo nazywa się je podobno "zabiegowymi), ale wymyślenie ich i zrobienie w odpowiedniej skali (przypominam, że domek powstaje w skali 1:16) nie było wcale takie proste. Przyznam się, że przymierzając się do ich zaplanowania wzorowaliśmy się na schodach z naszego domu. Najpierw powstał ich dokładny plan na papierze, potem rozrysowane zostały poszczególne części składowe tej części naszego lalkowego domku. Po wycięciu papierowych szablonów zostały według nich wykonane rysunki na sklejce, z której schody miały zostać wycięte.

Poszczególne elementy schodów rozrysowane na sklejce

Tutaj część schodów już złożona, część jeszcze w rozsypce,
a obok papierowy szablon naszych schodów

Kiedy już wszystkie elementy zostały wycięte można było pokusić się o sklejenie z nich górnej i dolnej części naszych schodów.

Schody w częściach

A następnie o bardzo wstępne przymiarki już we właściwym miejscu wnętrza domku.

Pierwsza przymiarka

Butelka z klejem posłużyła za wspornik techniczny...

Schody na miejscu... Wydaje się, że wszystko pasuje

Ponieważ przymiarki się udały, można było przystąpić do ostatecznego zamontowania schodów...

Nareszcie... Schody na swoim miejscu

A tak wyglądają z bliska z zamontowanymi już poręczami
Lalkowy domek już ze schodami w środku

A więc udało się... Schody są w domku i wyglądają chyba nieźle. Nie było najłatwiej, ale satysfakcja ogromna. Uff...

A na koniec pochwalę się nową zdobyczą. Kilka dni temu w jednym ze sklepów udało nam się "trafić" na prawdziwy skarb. Drewniana karuzela z konikami, stała sobie najspokojniej w świecie na ekspozycji i czekała chyba specjalnie na nas. Dzisiaj stoi już w naszym domu, a my mamy wobec niej bardzo poważne plany. Oczywiście na razie ich nie zdradzimy, żeby nie zapeszyć. Ale karuzelę, czy jak mawiał stary Rzecki z "Lalki" Bolesława Prusa - "karuzel", pokażemy, bo jak tu się takim cudem nie pochwalić.
Pozdrawiamy.

Karuzela z konikami...
Takimi właśnie konikami...

niedziela, 13 lipca 2014

Domek dla lalek, ale z pięterkiem (cz.1)

Lucy z bloga Lucy z głową w chmurach tak ładnie napisała o naszym blogu, że aż nam się ciepło na sercu zrobiło. Wielkie dzięki Lucy :-)

A zachwalając nasze skromne blogowe progi wspomniała o naszych miniaturkach, zupełnie jakby przeczuwała, że na lamusikowym warsztacie znalazł się kolejny domek dla lalek, ale tym razem o tyle nietypowy, że będzie to domek z pięterkiem. A na to pięterko mają prowadzić własnoręcznie zaplanowane i wykonane schody, wyzwanie nie lada, zwłaszcza w miniaturowym wydaniu.
Ale oczywiście do gotowego domku, czy choćby do stanu surowego droga jeszcze daleka. Domek zrodził się dopiero co w wyobraźni i przekształcił w mniej więcej konkretny plan, a następnie przyoblekł w nieco bardziej realny kształt tekturowej makiety.  Jest więc okazja, aby prześledzić jego powstawanie od samego początku, czyli jak to się niegdyś mawiało: "od pomysłu - do przemysłu".

Domek miał z założenia służyć lalkom mniej więcej 10-12 centymetrowym, stąd jego nietypowa jak na miniaturowe prace skala: 1:16. Składać się ma z czterech pomieszczeń: dwóch na dole i dwóch na pięterku (właściwie mówiąc bardziej fachowo: na użytkowym poddaszu) i te dwa poziomy mają być połączone własnoręcznie wykonanymi schodami, co niewątpliwie stanowi najpoważniejsze wyzwanie w całej tej miniaturowej inwestycji. Nie wspomnę, że pokoje będą wyposażone we wszelkie niezbędne sprzęty, bo to rzecz oczywista, ale i droga do tego jeszcze daleka.

Najpierw oczywiście powstał plan domku na papierze, a później według niego wykonana została tekturowa makieta naturalnej wielkości, ze starego pudła od czegoś tam...

Tak mniej więcej ma wyglądać lalkowy domek

Część wyposażenia meblowego już jest gotowa,
więc można sprawdzić czy będzie ono pasowało do wnętrza

Dzięki kartonowemu modelowi można przekonać się czy wszystko w naszym pomyśle jest w porządku. Następnym etapem jest wykonanie poszczególnych elementów domku ze sklejki według kartonowych szablonów z makiety.

W ruch poszły narzędzia...

... wycinając ze sklejki elementy domku
według tekturowych szablonów

Po pewnym czasie można już było poskładać poszczególne części w całość coraz bardziej przypominającą wymyślony przez nas domek.

Ścianka do ścianki...

... a z przodu froncik z drzwiami i okienkami
Jak widać na załączonych obrazkach, domek przybrał już całkiem "domkową" postać.

Następnym etapem będzie w montowanie stropu (też ze sklejki) i połączenie poddasza z parterem schodami. Mają być takie zakręcające, ale kto wie, czy opór minibudowlanej materii nie okaże się zbyt silny.

Oczywiście jak tylko sprawy posuną się naprzód, nie omieszkamy o tym poinformować w kolejnym wpisie.

Pozdrawiamy :-)

wtorek, 1 lipca 2014

Urodzinowe Candy rozstrzygnięte

Późno, bo późno, ale jest rozstrzygnięcie naszego urodzinowego Candy.

Przepraszamy, że dopiero wieczorem, ale powody, które wymusiły na nas tę zwłokę nie były błache. Po prostu nasze muchołówki, które zechciały czas jakiś temu uwić sobie gniazdko w obrębie naszej działki dzisiaj właśnie umyśliły sobie usamodzielnić swoje pisklęta i od rana trwała na naszej działce akcja stałego dozorowania terenu w celu uniemożliwienia ataku drapieżników wszelakich (i skrzydlatych i czterołapych) na przesłodkie, ale jeszcze vezbronne ptaszęta. Przeciągnęło się to wszystko do wieczora - stąd ta zwłoka.
O szczegółach tego wydarzenia pewnie napiszemy na naszym drugim blogu (zdjęć, niestety nie udało się zrobić zbyt wiele, a czy te zrobione na coś się nadadzą - jeszcze nie wiemy).
A teraz do rzeczy...

Do naszego Candy zgłosiły się raptem dwie osoby, więc losowanie nie było skomplikowaną operacją. Numery porządkowe przypisaliśmy w kolejności zgłoszeń, tak więc numerem pierwszym była Jasna 8 z bloga Klub Kota Jasna 8, zaś numerem drugim - była Lucy z bloga Lucy z głową w chmurach.

Ustawiliśmy maszynę losującą:



I zapuściliśmy jej skomplikowane tryby i... oto wynik:


Z przyjemnością więc ogłaszamy wszem i wobec, że nasz łowicka, czarnobiała skrzyneczka powędruje do Lucy z bloga Lucy z głową w chmurach. Gratulujemy!

Ale to nie wszystko. Ponieważ do naszej zabawy zgłosiły się tylko dwie osoby, postanowiliśmy, że do Jasnej 8 powędruje nagroda pocieszenia. Niech pozostanie ona na razie niespodzianką, jednak znając zamiłowanie Nowej Obserwatorki naszego bloga do kotów, zdradzimy, że będzie to upominek na wskroś koci. Mamy nadzieję, że Lucy się na nas nie obrazi, bo jej zamiłowanie do kotów też zdążyliśmy poznać. Dodam tylko, że kocie sympatie w pełni podzielamy, nie tylko w teorii, ale i w praktyce.

Prosimy więc obie Laureatki o kontakt mailowy w celu podania adresu, na jaki mamy wysłać nagrody w naszym urodzinowym Candy.