sobota, 29 września 2012

Wypalane w drewnie

Jeden z poprzednich wpisów poświęcony był wykonanemu specjalnie dla naszego wnuka (a przy okazji także i na szufladowe wyzwanie) szkolnemu piórnikowi. Piórnik ten, wykonany z drewna ozdobiony został metodą pirografii, czyli wypalania wzoru ozdobnego w drewnie. Ponieważ w naszej lamusikowej praktyce nie jest to technika obca, ani specjalnie nowa, postanowiliśmy poświęcić jej nieco więcej miejsca. Właściwie sami nie bardzo wiemy dlaczego do tej pory nie napisaliśmy o niej nieco szerzej, bo to ciekawy i wdzięczny sposób zdobienia różnorakich przedmiotów nie tylko zresztą wykonanych z drewna. Dzisiaj więc nadrabiamy ten brak.
Pirografia, bo tak uczenie nazywa się technika polegająca na wypalaniu wzoru zdobniczego, czy też rysunku w drewnie, skórze lub innym podatnym na tego rodzaju działanie materiale z pozoru nie wydaje się techniką specjalnie skomplikowaną. Oczywiście koniecznym jest posiadanie odpowiedniego narzędzia do wypalania wzoru na powierzchni zdobionego przedmiotu. Najlepiej chyba do tego celu nadają się specjalne wypalarki do drewna (nie mylić z opalarką!), które przy odrobinie szczęścia można za stosunkowo niewielkie pieniądze nabyć w sklepach z artykułami technicznymi, czasem także w Lidlu bywają. Wiem, że niektórzy używają lutownic... moim zdaniem, to nie jest akurat najwygodniejsze rozwiązanie. Wypalarka działa dokładnie tak samo jak lutownica, z tym, że posiada moc dobraną odpowiednio do celu, w jakim została stworzona, a także posiada najczęściej wymienne końcówki (groty), z których każda używana jest do wypalania innego rodzaju wzoru. Sama technika wypalania nie jest specjalnie skomplikowana. Najpierw przenosimy lub nanosimy na drewno rysunek lub wzór, który chcemy wypalić na jego powierzchni, oczywiście tak, aby po wypaleniu nie był on widoczny. W przypadku wypalania rysunków dobrze jest wydrukować sobie taki wypalany rysunek w skali 1:1 i koniecznie w odcieniach szarości. Pomoże nam to w odpowiednim dobieraniu odcieni wypalanych powierzchni na poszczególnych fragmentach obrazu. Po przygotowaniu odpowiedniego wzoru należy zapewnić sobie sporo czasu, uzbroić się w dużo cierpliwości po czym możemy włączyć wypalarkę i przystąpić do dzieła.
Oczywiście każdy ma swoją technikę wypalania zdobień na powierzchni drewna. Jedni najpierw wypalają kontury, potem cieniują środki, inni wypalają po kolei, jak leci, jeszcze inni mają sobie tylko wiadome sposoby i sztuczki. Każdy kto spróbuje, na pewno dopracuje się swojego, najwygodniejszego dla niego sposobu pracy. Jednak, choć technika pirografii wydaje się prosta, warto pamiętać o kilku sprawach, aby uniknąć rozczarowań. Pamiętajmy, że końcowy efekt w dużej mierze zależy od rodzaju powierzchni, jaką wypalamy, czy jest to lite drewno, czy np. sklejka, czy płyta, czy jeszcze coś innego. Dobrze jest mieć obok kawałek takiego samego materiału i najpierw na nim wypróbować, jak reaguje na nagrzany grot wypalarki. Pamiętać też należy, że wypalony ślad jest trudny do usunięcia, dlatego wypalarką trzeba posługiwać się z rozwagą. Nieznaczne błędy można usunąć przy pomocy ostrego nożyka, ale bardziej znaczących pomyłek nie da się w ten sposób usunąć. W zależności od efektu, jaki zamierzamy uzyskać gotową już, czyli wypaloną pracę można poddać dalszej obróbce, np bejcowaniu, które przyciemni nieco zbyt jasne powierzchnie surowego drewna (stosować z umiarem) czy lakierowaniu, które pracy nadaje efektowny połyskliwy wygląd.
Technika wypalania w drewnie (także np. w twardej skórze) nadaje się do wykonywania obrazów, tablic z napisami, ornamentów zdobniczych itp. Zdobienia wykonane tą techniką nadają drewnianym przedmiotom charakterystyczny, ciepły wygląd doskonale korespondujący z wyglądem drewna.
W naszej lamusikowej praktyce dotychczas wykonaliśmy kilka prac tą techniką, także na zamówienie. Zaprezentujemy trzy z nich.

Wypalany w drewnie rysunek ze zdjęcia własnego.
Praca w trakcie powstawania, niedokończona.

Wypalony w sklejce według zdjęcia własnego portret z dzieckiem.
Praca wykonana na prezent.

Wypalona w sklejce tabliczka ostrzegawcza.
Poniżej ostrzeżenia znajduje się adres, który został zamazany .

Z ostatnią pracą, wiąże się ciekawa historia, bowiem jest to druga tabliczka na naszą furtkę. Pierwsze były dwie tabliczki, jedna z napisem "Uwaga, zły pies" i druga z adresem. Tabliczki owe wykonaliśmy i wisiały sobie przez czas pewien na furtce, aż do momentu, kiedy jedna z nich, ta ostrzegająca przed psem, została... skradziona. Wówczas postanowiliśmy  że tym razem zrobimy jedną tabliczkę, na której znajdzie się i ostrzeżenie przed psem i adres. Jak na razie tabliczka wisi...
A tak na marginesie. Nie wiemy, cieszyć się czy martwić, tym, że nasza praca stała się przedmiotem tak silnego pożądania, że aż została skradziona?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz