W Rawie (chodzi o Rawę Mazowiecką)odbyła się Rawska Majówka. W jej ramach także promocja świeżutko wydanej książki autorstwa pani Barbary Bielawskiej-Dębowskiej, pt. "Wesołowscy z Rawy". Książkę dopiero od paru godzin mamy w swoim posiadaniu, więc nie powiemy jeszcze o czym ona jest, ale z tego co nam jest wiadome, to historia wielce dla miasta Rawy zasłużonej rodziny Wesołowskich. Promocja oczywiście połączona była ze spotkaniem z autorką książki, bardzo sympatyczną panią, która ze swadą i bardzo interesująco opowiadała na spotkaniu, jednak nie o ludziach, bo o tych - jak sama stwierdziła - można przeczytać w książce, ale o miejscach w Rawie związanych z tą rodziną. Z jej opowieści dowiedzieć się można było naprawdę ciekawych rzeczy, o historii istniejących i nieistniejących już niestety miejsc w Rawie lub jej bezpośrednim sąsiedztwie związanych z historią Wesołowskich z Rawy. Dla porządku dodajmy, że książkę wydało miejscowe wydawnictwo WAM, a gościny dla jej promocji użyczyło Muzeum Ziemi Rawskiej.
A skąd my się wzięliśmy na tej promocji? Ano stąd, że rodzina Wesołowskich jest daleko, bo daleko, ale spokrewniona z nami. To tak na marginesie.
To był naprawdę ciekawie spożytkowany czas.
Okładka książki |
Oczywiście nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy przy okazji nie wyszperali jeszcze czegoś dla siebie. Otóż, we wspomnianym już Muzeum Ziemi Rawskiej akurat trwa wystawa pn. Opowieść o niebieskim kwiecie. Krótka historia lniarstwa. No nie mogliśmy sobie odmówić przyjemności dokładniejszego przyjrzenia się tej ekspozycji. Po pierwsze dlatego, iż trudno o bardziej kojarzący się z lniarstwem rejon w Polsce, niż ten, z którego akurat do gościnnej Rawy przybyliśmy, czyli Żyrardów i jego okolice. A po drugie - wystawa składała się z eksponatów w dużej mierze (o ile nie w całości) przybyłych do rawskiego Muzeum z Muzeum Mazowsza Zachodniego w Żyrardowie właśnie. Na szczęście mieliśmy przy sobie aparat, więc nie możemy podzielić się tym, co zobaczyliśmy.
Muzeum Ziemi Rawskiej Salonik babuni. Ekspozycja stała |
Izba chłopska na ziemi rawskiej Zwróćcie uwagę na zmyślne "sznurówki" na kołysce. Miały chyba zapobiegać wypadnięciu maleństwa. |
I już o lnie. Najprawdziwszy kołowrotek. |
Gablota z wzorami tkanin lnianych, niestety nie współczesnych. |
Najprawdziwsze krosno tkackie. |
Jeszcze jedna uwaga na marginesie. W naszym domu ważną role pełni żyrandol wykonany właśnie z kołowrotkowego koła. To prezent, jaki dostaliśmy na nowy dom. Prezent nie tylko oryginalny, ale i praktyczny, jak widać na zdjęciu poniżej.
Żyrandol z kołowrotka. |
W następnym wpisie wyjaśnimy tajemnicę nawału pracy w naszej lamusikowej pracowni. Zapraszamy.
Świetna wystawa, a żyrandol jest ekstra, nadaje klimatu. Czekam na nowości z Waszej pracowni :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ciekawa sobota,tyle wrażeń.
OdpowiedzUsuńTeż czekam na wiadomości z Waszej pracowni:)
Pozdrawiam