poniedziałek, 8 października 2012

Elektryczne dłuto, końska głowa i... miła niespodzianka

Najpierw musimy się pochwalić. Nasz blog został doceniony i wyróżniony przez Cath (tutaj znajdziesz jej blog) bardzo sympatycznym wyróżnieniem,



Szczerze mówiąc jesteśmy trochę zaskoczeni, ale milo zaskoczeni. Bardzo się cieszymy, że ktoś dostrzegł nas i nasze "dziełka". Wielkie, wielkie dzięki, Cath... 
Oczywiście do zabawy się przyłączamy i już myślimy na tym, komu by ten nagrodowy obrazeczek przekazać. Jak już zdecydujemy, oczywiście ogłosimy to na blogu. A na razie - raz jeszcze dziękujemy :-)

***

Żeby nie było, że tylko się chwalimy, to teraz wróćmy do codzienności. A jej szarość ubarwiliśmy sobie ostatnio nabyciem (zupełnie przypadkowym i nieplanowanym zresztą) przyrządu, który opisany został przez sklepowy personel jako elektryczne dłuto. Wygląda to coś mniej więcej tak:

Nasz nowy nabytek do lamusikowej pracowni - elektryczne dłuto.

Cena nie byla zbyt powalająca, więc zdecydowaliśmy się zakupić to cudo.
Urządzenie okazało się poręczne, dobrze trzyma się w dłoni, wygodnie nim się pracuje. Wyposażone jest w trzy wymienne końcówki: jedną płaską i dwie półkoliste, którymi rzeczywiście pracuje się jak normalnym dłutem. Działa na zasadzie udaru końcówki. Praca z tym przyrządem jest całkiem przyjemna.
Oczywiście nowy nabytek musiał jak najszybciej przejść "chrzest bojowy". Padło na starą deską, która ze względu na pęknięcie wykorzystywana była dotychczas głównie jako podkładka i próbnik do testowania kolorów różnych bejc, farb czy lakierów. Z pierwszej lepszej serwetki, jaka była akurat pod ręką wzięliśmy motyw końskiej głowy i przenieśliśmy go na powierzchnię deseczki. Potem już tylko: "hej dłuto w dłoń" i tak oto powstało coś takiego.

Końska głowa wyryta w powierzchni drewna
naszym nowym nabytkiem.

Dal porządku dodaję, że deska przed rozpoczęciem pracy była surowa, a ciemny kolor jest wynikiem pokrycia jej powierzchni bejcą do drewna, oczywiście z wyjątkiem rysunku motywu końskiej głowy.
Praca spodobała się nam na tyle, że postanowiliśmy końską głowę, co nieco "uładnić" poprzez przygrzanie jej rysunku tu i ówdzie wypalarką do drewna.

I wyszło nam coś takiego...

Praca ta została wykonana na szybko, więc pewnie jest nie tylko trochę niedopracowana. Ale i nie zamierzamy się nią chwalić, tylko chcemy podzielić się najnowszymi nowinkami z naszej pracowni. 
Bo każda nowa rzecz, która poszerza nasze możliwości po prostu cieszy. Pozdrawiamy.

8 komentarzy:

  1. Macie czym się pochwalić, bo konik wyszedł piękny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Gratuluję wyróżnienia ;)
    a koń jest na prawdę super ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy :-) I za gratulacje i za pochwałę :-)

      Usuń
  3. Super konik! Jak na pierwsze użycie dłuta wyszedł naprawdę pięknie. Fajna rzecz takie dłuto, gratuluję udanego zakupu. Tak trzymajcie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. och, ten konik jest fantastyczny! nigdy w życiu nie rzeźbiłam w drewnie, podziwiam umiejętności - konik jak prawdziwy! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Z
    ciekawości również kupiłem to tanie dłuto z Lidla, jednak po otwarciu
    opakowania zauważyłem że cały wałek obrotowy w którym umieszcza się końcówki,
    jest jakby poluzowany w stosunku do obudowy. On nie tylko obraca się o
    kawałek obrotu wzłuż własnej osi, ale również lekko przechyla się na
    boki (a chyba w urządzeniu do dość precyzyjnej pracy nie powinno mieć
    to miejsca!). Nie zdążyłem jeszcze co prawda dokładnie przetestować
    działania próbując coś wyrzeźbić, ale jestem zaniepokojony.
    Chciałbym się zapytać czy w Waszym egzemplarzu również jest tak
    samo, czy to już urok takiego taniego urządzenia, czy wada fabryczna
    mojego egzemlarza?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odpowiadamy: W naszym dłucie nie zauważyliśmy niczego odbiegającego od normy. To znaczy wałek, o którym mowa, jest osadzony pewnie i stabilnie, a luzy są w zasadzie niewyczuwalne.

      Usuń