Szczerze mówiąc jesteśmy trochę zaskoczeni, ale milo zaskoczeni. Bardzo się cieszymy, że ktoś dostrzegł nas i nasze "dziełka". Wielkie, wielkie dzięki, Cath...
Oczywiście do zabawy się przyłączamy i już myślimy na tym, komu by ten nagrodowy obrazeczek przekazać. Jak już zdecydujemy, oczywiście ogłosimy to na blogu. A na razie - raz jeszcze dziękujemy :-)
***
Żeby nie było, że tylko się chwalimy, to teraz wróćmy do codzienności. A jej szarość ubarwiliśmy sobie ostatnio nabyciem (zupełnie przypadkowym i nieplanowanym zresztą) przyrządu, który opisany został przez sklepowy personel jako elektryczne dłuto. Wygląda to coś mniej więcej tak:
Nasz nowy nabytek do lamusikowej pracowni - elektryczne dłuto. |
Cena nie byla zbyt powalająca, więc zdecydowaliśmy się zakupić to cudo.
Urządzenie okazało się poręczne, dobrze trzyma się w dłoni, wygodnie nim się pracuje. Wyposażone jest w trzy wymienne końcówki: jedną płaską i dwie półkoliste, którymi rzeczywiście pracuje się jak normalnym dłutem. Działa na zasadzie udaru końcówki. Praca z tym przyrządem jest całkiem przyjemna.
Oczywiście nowy nabytek musiał jak najszybciej przejść "chrzest bojowy". Padło na starą deską, która ze względu na pęknięcie wykorzystywana była dotychczas głównie jako podkładka i próbnik do testowania kolorów różnych bejc, farb czy lakierów. Z pierwszej lepszej serwetki, jaka była akurat pod ręką wzięliśmy motyw końskiej głowy i przenieśliśmy go na powierzchnię deseczki. Potem już tylko: "hej dłuto w dłoń" i tak oto powstało coś takiego.
Końska głowa wyryta w powierzchni drewna naszym nowym nabytkiem. |
Dal porządku dodaję, że deska przed rozpoczęciem pracy była surowa, a ciemny kolor jest wynikiem pokrycia jej powierzchni bejcą do drewna, oczywiście z wyjątkiem rysunku motywu końskiej głowy.
Praca spodobała się nam na tyle, że postanowiliśmy końską głowę, co nieco "uładnić" poprzez przygrzanie jej rysunku tu i ówdzie wypalarką do drewna.
I wyszło nam coś takiego... |
Praca ta została wykonana na szybko, więc pewnie jest nie tylko trochę niedopracowana. Ale i nie zamierzamy się nią chwalić, tylko chcemy podzielić się najnowszymi nowinkami z naszej pracowni.
Bo każda nowa rzecz, która poszerza nasze możliwości po prostu cieszy. Pozdrawiamy.
Macie czym się pochwalić, bo konik wyszedł piękny :)
OdpowiedzUsuńA dziękujemy, dziękujemy...
UsuńGratuluję wyróżnienia ;)
OdpowiedzUsuńa koń jest na prawdę super ;)
Dziękujemy :-) I za gratulacje i za pochwałę :-)
UsuńSuper konik! Jak na pierwsze użycie dłuta wyszedł naprawdę pięknie. Fajna rzecz takie dłuto, gratuluję udanego zakupu. Tak trzymajcie :)
OdpowiedzUsuńoch, ten konik jest fantastyczny! nigdy w życiu nie rzeźbiłam w drewnie, podziwiam umiejętności - konik jak prawdziwy! :)
OdpowiedzUsuńZ
OdpowiedzUsuńciekawości również kupiłem to tanie dłuto z Lidla, jednak po otwarciu
opakowania zauważyłem że cały wałek obrotowy w którym umieszcza się końcówki,
jest jakby poluzowany w stosunku do obudowy. On nie tylko obraca się o
kawałek obrotu wzłuż własnej osi, ale również lekko przechyla się na
boki (a chyba w urządzeniu do dość precyzyjnej pracy nie powinno mieć
to miejsca!). Nie zdążyłem jeszcze co prawda dokładnie przetestować
działania próbując coś wyrzeźbić, ale jestem zaniepokojony.
Chciałbym się zapytać czy w Waszym egzemplarzu również jest tak
samo, czy to już urok takiego taniego urządzenia, czy wada fabryczna
mojego egzemlarza?
Odpowiadamy: W naszym dłucie nie zauważyliśmy niczego odbiegającego od normy. To znaczy wałek, o którym mowa, jest osadzony pewnie i stabilnie, a luzy są w zasadzie niewyczuwalne.
Usuń