Wakacje przeminęły (oczywiście zbyt szybko) ale co gorsza i "lata złote nogi już szykują się do drogi", jak pięknie pisał mistrz Konstanty Ildefons Gałczyński w swoich "Kronikach olsztyńskich". A schyłek lata i nieubłaganie nadciągająca jesień, to taka pora, kiedy trzeba pomyśleć o kilku sprawach, żeby w zimie nie być niemile zaskoczonym, jak nie przymierzając - nasi drogowcy.
Dlatego też powstający z mozołem w lamusikowej pracowni lalkowy domek, znowu musiał ustąpić pola sprawom nieco bardziej pilnym. Nie znaczy to jednak, że zupełnie przy nim nic się nie dzieje. Domek przybrał stan, można powiedzieć, deweloperski. Zakończyło się bowiem krycie jego podłóg i ścian, a wscześniej musiała zostać wymyślona i wykonana... instalacja elektryczna. A co... Nie ma to, tamto... "Grunt to prund, prund to energia, energia to światło, a światło to... widać!!!" W prawdziwym, szanującym się domu prąd musi być i już, co niedługo widać będzie. Wymyślenie i rozplanowanie instalacji elektrycznej nie było proste i zajęło mi naprawdę sporo czasu. Ale chyba się udało. Plan powstał, kabelki zostały rozprowadzone po domku i można było przystąpić do krycia podłóg i ścian.
A oto efekty:
Lalkowy domek z instalacją elektryczną i wykończeniem pomieszczeń |
To będzie łazienka (pięterko) |
A to kuchnia (parter) |
A to salon ze schodami i otowrem drzwiowym do kuchni |
Cóż, tempo prac przy lalkowym domku nie jest może imponujące, ale mam nadzieję, że w długie jesienne i zimowe wieczory (które nieuchronnie się do nas zbliżają) uda się nadrobić zaległości.
Na razie mamy na głowie kilka innych spraw, które raczej trudno odłożyć na później.
Ale o nich na naszym drugim naszym blogu Lamusik Country. Zapraszamy tutaj.